"Rozkłady jazdy" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej w Teatrze na Woli w Warszawie. Pisze Monika Tuchalska w Gentlemanie.
Wydarzenia rozgrywające się za kulisami teatralnymi to temat, który zawsze interesuje widza. Nie znaczy to, że należy przebudować teatry i sadzać widownię na zapleczu. Nie chodzi przecież o podglądanie gorączkowych przebieranek i przyłapywanie na pomyłkach w doborze rekwizytów. Karkołomnego zadania zagrania sztuki rozpisanej na siedem osób podejmuje się dwoje aktorów, przy czym jednemu z nich spełnia się najgorszy sen aktora, w którym ma wyjść na scenę, a nie wie kogo i w jakiej sztuce gra. Ich decyzja jest rozpaczliwa. Reszta zespołu skorzystała z intratniejszych propozycji. Oni sami, zabiegani między kolejnymi castingami, dubbingiem, nagrywaniem rozkładów jazdy i rozsypanym zupełnie życiem prywatnym, udają, że to jest właśnie to, o czym marzyli. A farsa na scenie rozpędza się, zaczyna żyć własnym życiem, zmusza do coraz odważniejszych i desperackich zachowań. Beata Fudalej i Artur Barciś brawurowo rozpędzili machinę teatralną i zapanowa