EN

22.10.1995 Wersja do druku

Zakonnice grzechu warte

Tylko wtedy gdy aktorki śpiewają, ginie poczucie traconego czasu. Tytuł nowego musicalu z Teatru Rozryw­ki jest specjalny. Zawiera w sobie nie­przetłumaczalną na język polski grę słów i amerykańskie odniesienia kulturowe. Związany ze słowem nun - zakonnica i sense - sens, co tłumaczyłoby się metaforycznie i frywolnie - "Pomysłowe mniszki". Tytuł tej recenzji również jest specjalny. Stanowi zabawną prowokację, uderzającą w pewien mechanizm. Chcę unieważnić ów mechanizm, który narodził się w związku z filmem Antonii Bird "Ksiądz". Chcę, by dzie­ło sztuki było postrzegane w kategoriach arty­stycznych, poza histerią moralnie zakłama­nych bigotów i dewotek - cóż im do warto­ściowania w sferze rzeczy ulotnych i nieokre­ślonych; jakie prawo zezwala na ograniczanie twórczej ekspresji. Prawo boskie? Kościelne? Ludzkie? Każdy ma przecież prawo do przed­stawienia swojego punktu widzenia - nikt mu tego odbierać nie powinien. "Nunsense" doty

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zakonnice grzechu warte

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości Kulturalne nr 43

Autor:

Artur Wawryszuk

Data:

22.10.1995

Realizacje repertuarowe