Tylko wtedy gdy aktorki śpiewają, ginie poczucie traconego czasu. Tytuł nowego musicalu z Teatru Rozrywki jest specjalny. Zawiera w sobie nieprzetłumaczalną na język polski grę słów i amerykańskie odniesienia kulturowe. Związany ze słowem nun - zakonnica i sense - sens, co tłumaczyłoby się metaforycznie i frywolnie - "Pomysłowe mniszki". Tytuł tej recenzji również jest specjalny. Stanowi zabawną prowokację, uderzającą w pewien mechanizm. Chcę unieważnić ów mechanizm, który narodził się w związku z filmem Antonii Bird "Ksiądz". Chcę, by dzieło sztuki było postrzegane w kategoriach artystycznych, poza histerią moralnie zakłamanych bigotów i dewotek - cóż im do wartościowania w sferze rzeczy ulotnych i nieokreślonych; jakie prawo zezwala na ograniczanie twórczej ekspresji. Prawo boskie? Kościelne? Ludzkie? Każdy ma przecież prawo do przedstawienia swojego punktu widzenia - nikt mu tego odbierać nie powinien. "Nunsense" doty
Tytuł oryginalny
Zakonnice grzechu warte
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 43