VI Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski ocenia Renata Metzger w Gazecie Wyborczej-Radom.
Mimowie z The Clown Theatre Licedei dali show, jakiego w Powszechnym dawno nie było. Ale ich sztuka z Gombrowiczem nie miała nic wspólnego. Podobnie jak pozostałe najciekawsze punkty festiwalu W niedzielę [17 października] zakończył się VI Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski. Gdy zamykaliśmy to wydanie "Gazety" trwało przedstawienie - "Iwona...." francuskiej grupy La Machine. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas imprezy najbardziej w pamięć zapadły mi punkty programu, które z pisarzem miały mało albo i nic wspólnego. Dobre było przedstawienie Ireny Jun "Biesiada u hrabiny Kotłubaj" (piątek). Aktorka mistrzowsko skonstruowała monodram i świetnie wpasowała w niego kwartet muzyków. Całkiem inna była "Biesiada ...." zaprezentowana przez katowicki Teatr Korez - brawurowa, śmieszna, a zarazem odpychająca. W amerykańskich "Medytacjach nad dziewictwem" zaistniała Barbara Krafftówna, Omar Sangare i zgrabni Chińczycy, ale całość nie przemawia