Krwawym weselem i wbijaniem noży zakończył się w niedzielę przed północą festiwal Dni Sztuki Współczesnej. Wcześniej polska Żydówka ciągle nie mogła zapomnieć traumy Holocaustu, a oświeceniowy filozof dumał pod sufitem. Finał festiwalu to trzy interesujące, bardzo różnorodne spektakle - pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Każdy w innej poetyce, przy użyciu rozmaitych środków wyrazu, każdy o cierpieniu i niespełnieniu. Studium Teatralne Piotra Borowskiego przywiozło do Białegostoku spektakl "Król Kier znów na wylocie", oparty na opowiadaniu Hanny Krall. To historia młodej Żydówki, która, by uratować męża z obozu koncentracyjnego, gotowa jest zrobić wszystko. Powstał spektakl niezwykle przejmujący - rodzaj strumienia obrazów, migawek, głosów, w których przeszłość młodej kobiety splata się z teraźniejszością tej samej - ale już starej, żyjącej bez celu, nieczującej radości ani szczęścia. Chaos, bieganina, krzyki żandarmów, ból, strach, tęsknota, gettowe życie - aż nie do wiary, że wszystko to - niezwykle prawdziwie i sugestywnie - wygrała zaledwie czwórka aktorów, na niewielkiej, wręcz pustej przestrzeni. I też symbolicznej - historia rozgrywa się na niezwykłej podłodze, przypominającej wzorzysty dywan. Ale nie dywan to, tylko pracowicie skopiowana z f