Scena jak na płótnie Chirico malowanym w ataku kolki."Melancholia ulicy", balkon z jedną poprzeczką. Brak tylko cienia dziewczynki popychającej kolo. Za to dziecinna Julia bawi się drążkiem, próbując utrzymać go pionowo na otwartej dłoni. Romeo, sam blady jak lalka łojowa, jego usta zmieściłyby się między liniami poprowadzonymi od skrzydełek nosa. Kocha się w filigranowej pasterce, ale bez pudru w popielatych włosach. Pierwsza rozmowa tych dwojga przebiega w formie sonetu. Nieco później wyznają sobie, a raczej w noc, miłość, co jak marzenia Merkucja jest wylęgłym w chorobliwym mózgu dzieckiem fantazji. Już po kilku minutach ich szkolnej retoryki, chciałoby się błagać: przestańcie, prawicie o niczym! dosyć już tego, Julciu, panno Julciu! Ale nie, trzeba. Bo niby nieporównane piękno, subtelna liryka, Boże. I jakby tego mało, jeszcze kunszt translatorski na dodatek, a to nie żarty. Więc trzeba. Chyba ze trzy godziny. Wiersz staje s
Tytuł oryginalny
Zakochani z urojenia
Źródło:
Materiał nadesłany
Konfrontacje