KRĄŻĄ po mieście wizjonerzy. Dajcie im szansę, albo trochę forsy, już oni was urządzą. Przeczytałem notkę o filmie "Spokojne lata": "Kraków to początkach XX wieku, epoka "Zielonego Balonika". Fikcyjna akcja wykorzystuje wiele motywów historii krakowskiej bohemy wpisanych w malownicze tło tamtych lat..." Tło rzeczywiście malownicze: w filmie wykorzystano utwory Louisa Aragona i Artura Międzyrzeckiego. Nareszcie znamy prawdę. Aragon to nie żaden tam Louis, lecz nasz swojski Lulek, z czułością wspominany przez Boya. Natomiast Międzyrzecki szalał w "Zielonym Baloniku" pod pseudonimem Stasinek. Cóż to był za uroczy kompan, ile absyntu wytrąbił z Przybyszewskim! Włóczył się po Rynku Mariackim gorsząc przekupki czarną peleryną, aż wywiało go za Ocean. I pomyśleć, że ani Biuro Paszportów, ani nawet Lesław Bartelski nie wiedzieli o tym krakowskim epizodzie w życiu poety. Dopiero reżyser Kotkowski sprawił, że łuski spadły nam z oczu. Co to jednak
Tytuł oryginalny
Zakłócenia wizji
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 10