EN

4.06.2004 Wersja do druku

Zaklinacze szczęścia

"Zaklinacze szczęścia" w reż. Krzysztofa Galosa w koszalińskim BTD. Pisze Marta Pisera w Głosie Koszalińskim.

Zabiegany, przybity codziennymi kłopotami Kowalski biega po ulicach, wpatrzony w czubki własnych butów. Jeśli już podnosi głowę i zauważa tych, którym żyje się jeszcze gorzej, którzy mają jeszcze większe zmartwienia, patrzy na nich z obojętnością. Beznamiętnie odnotowuje fakt kolejnego zamachu bombowego na świecie, bez emocji przygląda się narkomanom snującym się po dworcach kolejowych, bezdomnym zastraszanym przez kolesiów z półświatka... Żyje w świecie, którego nie zna, którego nie widzi. Taki jest odbiorca "Zaklinaczy szczęścia", najnowszej sztuki Krzysztofa Galosa. Paradoksalnie, to właśnie widz, który przysiadł na kilkadziesiąt minut na widowni, jest bohaterem tej sztuki. Reżyser podaje mu "okulary" wyostrzające obraz rzeczywistości i wysyła czytelne komunikaty: "patrz", "myśl", "czuj", "wyciągnij wnioski!". Spektakl przerysowuje rzeczywistość. Widać w nim nawiązania do Gombrowiczowskich zabiegów stylistycznych. Przebija z niego r

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zaklinacze szczęścia

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Koszaliński nr 130

Autor:

Marta Pisera

Data:

04.06.2004

Realizacje repertuarowe