Szkoda takiego aktora jak Ferency dla kilku kłamstw wypowiedzianych na scenie - o spektaklu "Cudotwórca" w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie pisze Katarzyna Niedurny z Nowej Siły Krytycznej.
Podobno każde kłamstwo można sobie wmówić, a każdy wariograf - oszukać. Sztukę tę w pełni opanowali bohaterowie "Cudotwórcy" wystawianego na deskach Teatru Dramatycznego. Frank (Adam Ferency) potrafi uzdrawiać ludzi. Wraz z kochanką Grace (Marta Król) i konferansjerem Teddym (Andrzej Blumenfeld) objeżdża miasta, wsie i speluny Zjednoczonego Królestwa - zarabia w ten sposób na życie i stara się jakoś wiązać koniec z końcem. - Źle wykorzystałem swój dar - powtarza często, bo dręczą go coraz to nowe wątpliwości. Nie wie, skąd czerpie swą moc, ani czy ma prawo ją wykorzystywać. Po wejściu ma widownię zastajemy na scenie nieruchomych aktorów. Ożywają dopiero za sprawą snopu światła. Nie odgrywają scen z życia postaci, lecz opowiadają historie zapisane w ich pamięci. A ta potrafi oszukiwać. Opisy tych samych zdarzeń, dokonywane kolejno przez trójkę bohaterów, znacząco się od siebie różnią. Swoją opowieścią starają się uczynić