Przypadkowo wiem, jak to musiało być. Teatr zgłosił swe przedsięwzięcie do organizowanego przez Ministerstwo Kultury konkursu na wystawienie polskiej sztuki współczesnej, a procedurę zaczyna się tam od przysłania egzemplarza. Więc wiem, że na początku była zwyczajna, psychologiczno-obyczajowa sztuka, zatytułowana "Pielgrzymi". Marek {#os#36148}Pruchniewski{/#}, młody pisarz z Wielkopolski, opisał w niej przebieg autokarowej wycieczki-pielgrzymki do europejskich centrów katolicyzmu. Czytając utwór, można było się tylko zdziwić, że nikt dotąd nie wpadł na pomysł scenicznego wyzyskania tak świetnego tematu. Oto grupa ludzi nie znających się wcześniej, skazuje się na spędzenie kilkunastu dni w spartańskich warunkach: w psującym się autokarze i w najtańszych schroniskowych zbiorówkach z materacami na gołej podłodze. Ta stresogenna sytuacja natychmiast sprzyja wyłażeniu z pielgrzymich dusz, pozbawionych elementarnego, intymn
Tytuł oryginalny
Zahaftujemy "Weselem"
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 90