Chociaż zewnętrzna oprawa przedstawienia Agnieszki Olsten, mogła zadowolić wielu estetów, to wewnątrz konstrukcji akcji scenicznej i w budowie postaci pozostawał pewien niedosyt - o "Lepszych" w reż. Agnieszki Olsten w Teatrze Studyjnym w Łodzi pisze Łukasz Pięta z Nowej Siły Krytycznej.
W mojej głowie niepoprawnie wierci się pytanie, które wreszcie musi wybrzmieć głośno. Czy sztuki współczesne, powstające od lat 90. muszą poruszać wciąż te same tematy, opisujące zdziczenie obyczajów, rozwiązłość moralną, dewiacje seksualne, czy niepohamowaną agresję, która częstokroć również ma podłoże seksualne? Zdaję sobie sprawę, iż o świecie, który jest okrutny i bezwzględny, należy głośno mówić, ale czemu tak długo, nużąco i bez koncepcji? Czasami idąc do teatru boję się, że zarówno reżyserzy jak i aktorzy będą mnie karmili przedstawieniami, w których wściekle psychologizujące postacie będą próbowały pokazać kawałek przejaskrawionej, inwazyjnej rzeczywistości. Problem jednak w tym, że taka rzeczywistość teatralna nie działa już ani na zasadzie terapii szokowej, ani na żadnej innej zasadzie. Ciągłe realizacje powyższych tematów przestały kogokolwiek interesować. Ich przesyt sprawił, że nie myśli o problem