Kariera jako idea sama w sobie, walka o własną pozycje za wszelką cenę, stanowisko koniecznie prestiżowe i znaczące, pracoholizm, który odczłowiecza, drenaż ciał i mózgów i potem... na bruk. Bo wyżęte osobowości nikomu już nie są potrzebne.
Tacy to bohaterowie "naszych czasów" spotykają się w sztuce Ursa Widmera "Top Dogs" wystawionej właśnie na Scenie Kameralnej Teatru "Wybrzeże". Bezrobotni szefowie trafiają do New Challenge Company za pieniądze firm, które ich właśnie wyrzuciły z pracy. Tam mają przejść trening przystosowania do nowej rzeczywistości. NCC to tajemnicze miejsce terapii, w którym zajęcia "własne" mają wygłuszyć przeszłość. Czy łatwo wyzwolić niedawnych "bossów", kreatorów sukcesów z własnej wielkości? Czy można im realnie uświadomić, że są inne ważne sprawy w życiu poza "byciem szefem" i wyciskaniem z siebie i innych ostatnich soków? To pytania, które Urs Widmer, współczesny pisarz szwajcarski, zadaje publiczności. "Topdogsi" zmuszani przez lata do "wyścigu szczurów", niespodziewanie dla nich wykluczeni z rozpędzonej rzeczywistości, zachowują się nieomal jak automaty. Kłamią, tworzą wersje wydarzeń, w których opowiadają tylko o własnych sukcesach,