Nienawidzi podróży. Jako studentka kursowała między Krakowem a rodzinnym Raciborzem. Kilka ostatnich lat spędziła w pociągu, jeżdżąc do Warszawy, gdzie powstaje serial "Twarzą w twarz". Nie pomogło wynajęcie mieszkania - MAGDALENA WALACH jest także aktorką krakowskiego Teatru Bagatela. Nie chciała porzucić czechowowskich ról, więc nadal jest w podróży.
Przed kamerą pracuje po kilkanaście godzin, bo uważa, że aktor, gdy ma propozycje, musi grać. Ale z gotowania obiadów nie zrezygnowała. Nie chce, żeby mąż i dwuletni synek jedli poza domem, więc o północy robi pomidorową. MAGDALENA WALACH uważa się za szczęściarę. Jako młoda aktorka nie musiała szukać pracy, jako młoda matka - rezygnować z niej. Twój STYL: Przygotowałaś noworoczne postanowienia? Magdalena Walach: Nie. Podobno trzeba sobie wtedy zrobić rachunek sumienia, podsumować, ustalić zadania na kolejny rok. Brzmi dobrze, ale nie wiem, czybym wytrwała... Lepiej chyba zrezygnować z postanowień, człowiek ma lepsze samopoczucie. Pod koniec roku nie dręczą wyrzuty, że coś się zawaliło. TS: Czyli w nowym roku bez zmian? MW: No, jest jedna rzecz, o której myślę: chciałabym pójść do szkoły bezpiecznej jazdy. TS: Prowadzenie samochodu po lodzie? MW: Nie tylko o to chodzi. Na planie "Twarzą w twarz" byłam świadkiem wypa