Bijącego żonę okrutnika zagrał w serialu "Na dobre i na złe" kielecki aktor MIROSŁAW BIELIŃSKI. Odcinek z nim można było obejrzeć w niedzielę. - To nie pierwsza moja rola męża i ojca znęcającego się nad rodziną - przypomina aktor. - Podobnie obsadzono mnie w "Milczeniu" w kieleckim teatrze.
Propozycja zagrania Poświta, męża Heleny przyszła z agencji aktorskiej. - Kiedy okazało się, że mam wolny czas, dostałem scenariusz - opowiada aktor. Jego autorem był Mariusz Bieliński, ale to nie moja rodzina. Aktor już wcześniej miał propozycję wystąpienia w serialu, wziął udział w zdjęciach próbnych, ale wtedy przygotowywał się do premiery i nie było mowy o wyjazdach na plan do Warszawy. Tym razem mógł pogodzić granie w serialu z pracą w Kielcach. - W listopadzie nagrano scenę plenerową, w grudniu sceny rozgrywające się w szpitalu. Atmosfera na planie była bardzo mila, pracowało się sprawnie, a jednym z kamerzystów był syn naszych przyjaciół, kielczanin Filip Marcinkiewicz - dodaje Bieliński. Aktor nie wzbrania się przed graniem ról niezbyt sympatycznych. - To tylko rola, zadanie aktorskie - mówi. - A poza tym w ostatniej scenie ten mój bohater zmienia się: ogolony zadbany stawia się w szpitalu u żony przynosząc jej jabłka o które