Konsekwentny to skromny, niewielki teatrzyk offowy. A przygotował sobie jubileusz niczym Teatr Wielki - rozłożony na wiele dni, obfity, nazwany festiwalem. Jest bowiem jak dziecko, na które patrzysz pewnego dnia zaskoczony, że już dawno przestało nim być - pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.
Kiedy to się stało? Na pierwsze spektakle przychodziły matki. Taka to była publiczność. Siadały w pierwszym rzędzie, robiły sztuczny tłum, "O Jezu, mama, no i po co? Będzie kwas..." Nie dały się pędzić, robiły teatr. Nocami mama Agnieszki szyła im kurtynę, matka Marcina zwinęła z klatki schodowej stolik, bo brakowało rekwizytów, a mama Adasia przyprowadzała na przedstawienia koleżanki i pokazywała palcem: "Patrz, patrz, to mój fikus! A to mój obrus!". Ogołociła pół mieszkania. Z krzesełka na scenę Ten pierwszy spektakl, "Kuszenie idioty", mieli zagrać raz. W sali przy Elektoralnej w MCKiS, gdzie spotykali się w teatralnym kółku. Zagrali 50 razy. Oprócz matek zaczęli przychodzić znajomi, najpierw dla zgrywy, potem drugi raz - ze swoimi znajomymi. W listopadzie była premiera, w grudniu dostali pierwszą nagrodę na studenckim festiwalu PUPA. Ale wtedy nie było jeszcze biletów. Była nazwa Konsekwentnie Niekonsekwentni, którą już na s