"Hedda Gabler" Henrika Ibsena w reż Kuby Kowalskiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w Teatrze.
Wiktoria Gorodeckaja gra Heddę Gabler chwilami nawet niepewną własnej osobowości - stąd paradoksalnie pozwalającą sobie na coraz więcej. Pełną élan vital, choć tkwiącą w życiu jedynie teoretycznym. Powiada się, że nie ma głupich pytań, bo głupie są tylko odpowiedzi. Również w teatrze, chociaż tu problem bywa złożony. Dajmy na to pytanie: jak dziś grać Szekspira? Jedyna mądra odpowiedź brzmiałaby: nie wiadomo, i byłaby skrajnie uczciwa, mimo że jednocześnie zdaje się niepoważna, przede wszystkim zaś niezadowalająca każdego, kto szuka w teatrze prawideł postępowania z literacką materią. Ale warto także zadać pytanie mniej wyświechtane, na przykład: jak grać Ibsena? I czy następuje tu jakaś zmiana? Nie, riposta zostaje podobna. Ibsena można bowiem grać różnie. I dotyczy to zapewne większości autorów. Żaden sposób na wystawienie dramatu nie ma rangi sakramentu. No dobrze, niech wymownym wyjątkiem będzie Beckett. W tym prz