"Zagłada domu Usherów" w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Tadeusz Nyczek w Przekroju.
Na scenie rozrzucone koszule, spodnie, buty. Za chwilę pozbiera je do walizki niejaki William, narrator tej historii. Uda się na wezwanie przyjaciela w podróż - do domu Usherów, gdzie dzieją się ponoć dziwne rzeczy. Przez wielki ekran przewinie się pejzaż widziany z okna pociągu, dookoła sceny pojedzie kolejka elektryczna. Dom Usherów to szafka, parę krzeseł, stolik, fotel. Przesuwane i przenoszone, wreszcie złożone w jedno rumowisko nagle skojarzą się z teatrem Jerzego Grzegorzewskiego. Wśród piątki aktorów śpiewaków jedna kobieta-dziewczyna, tajemnicza Madeline Usher. W połowie spektaklu umrze, ale wróci jako sen-mara. Wspaniale zaśpiewa ją Agata Zubel. Kiedy Barbara Wysocka pierwszy raz wyszła na scenę jako aktorka, wcale nie tak dawno, od razu było wiadomo, że w tej szczuplutkiej dziewczynce o wielkich oczach kryją się dzikie pasje i niespożyta energia. Kiedy jako reżyserka zadebiutowała dwa lata temu szokująco współczesną interpretacją "