Czasem nawet dzieciobójczyni może znudzić - o spektaklu "Jordan" w reż. Grzegorza Kempinsky'ego w Teatrze Śląskim w Katowicach pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.
Jak opowiedzieć historię kobiety, która zabiła własne dziecko, aby nie oddawać go w ręce opieki społecznej? Grzegorz Kempinsky, reżyser spektaklu "Jordan" w Teatrze Śląskim wybrał drogę minimalizmu. Odarcie tej makabrycznej historii z całego teatralnego sztafażu miało zapewne uczynić ją bardziej poruszającą. Stało się jednak inaczej. Shirley Jones, bohaterka monodramu Anne Raynolds i Moiry Buffini, nie miała łatwego życia. W dzieciństwie obserwowała bitą przez ojca matkę, potem sama miała skłonność do niebezpiecznych mężczyzn. Z jednym z nich związała się na stałe, urodziła mu dziecko, znosiła bicie i kolejne kobiety przyprowadzane do domu w celach seksualnych, potem zaczęła zarabiać jako prostytutka. Wszystko to dla synka Jordana, dzięki któremu tak naprawdę poczuła, co znaczy kochać. Jednak ojciec dziecka postanawia odebrać jej największy skarb. Zrozpaczona kobieta woli zabić swoje dziecko, niż oddać je w ręce opieki społeczne