Dymy snują się po festiwalowej scenie, co zdaje się świadczyć o dobrym wyposażeniu polskiego teatru w środki chemiczne. Aż 3 spośród 7 spektakli, prezentowanych w siedzibie gospodarzy kaliskich spotkań, kopcono zza kulis. Teatr Nowy w końcówce "Drzewa" puścił wręcz zasłonę dymną na widownię. Wśród zadymiarzy znalazł się także Polski Teatr Tańca. W krakowskiej "Antygonie" hieratyczny Jerzy Bińczycki ukazywał się w kłębach dymu, choć lepiej byłoby puścić je na demonstrantów z portretami "Antygony". Publiczność kaliska skwitowała "Antygonę" Sofoklesa w reżyserii Andrzeja Wajdy w sposób jedynie możliwy: oddała na stojąco hołd legendzie, ale nie wykazała entuzjazmu. "Antygona" nie może już bowiem udźwignąć dzisiaj swej legendy, skoro funkcjonuje w innym czasie i inne reakcje wywołuje (lub nie wywołuje żadnych. Widz nie jest zaś w stanie wzbudzić w sobie dawnych emocji i skojarzeń (premiera odbyła się w 1984 r.), dawnych nastawie�
Tytuł oryginalny
Zadymiarze i "Antygona"
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Poznańska"