Pytany o literackie i teatralne wzory, o twórców, których krytyka uznaje za patronów jego dramaturgii: o Czechowa, Becketta, Pintera, o "młodych gniewnych" - David Storey odpowiada krótko, iż do teatru nie chodzi, sztuk nie czyta i w ogóle z całym tym kramem niewiele ma wspólnego. Nieważne, czy podobne wyznania będą dla nas świadectwem szczerości, czy może przeciwnie - dowodem starannego upozowania. Nie ma też chyba sensu spierać się o to, czy Storey to - jak chcą jedni - eksperymentujący samouk, który na własną rękę odkrywa treści i formy dawno już przez współczesną dramaturgię odkryte, czy raczej - jak pragną inni - pospolity epigon: epigon wszakże utalentowany, bo obdarzony świetnym słuchem na dialog. Nie ma sensu, bo przecież i pierwsi i drudzy zgodzą sie zapewne, iż sztuki autora "Przedsiębiorcy" są mało odkrywcze, lecz na tyle pomysłowe i zgrabnie napisane, by stać się w miarę atrakcyjnym materiałem dla współczesneg
Tytuł oryginalny
...żadnych tam Hamletów, żadnych Ofelii
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 48