EN

31.01.2012 Wersja do druku

Zadara o najnowszej premierze w Narodowym

- Chodzi mi zawsze o rozmowę z przeszłością. Po to inscenizuję Norwida, by jego słowa i myśli zabrzmiały dzisiaj. To nie jest proste, bo nie umiemy go dzisiaj słuchać. Trzeba iść za autorem, dokądkolwiek by nas zaprowadził. Czasami dopiero w ostatnich dniach pracy okazuje się, dokąd pisarz zmierzał - mówi reżyser Michał Zadara przed premierą "Aktora" w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Inscenizował Pan m.in. teksty Reja, Kochanowskiego, Słowackiego, Mickiewicza, Fredry, Wyspiańskiego, Witkacego, Gombrowicza, Miłosza i Różewicza. Norwid ma dopełnić tę listę klasyków polskiej literatury? - Na pierwszy rzut oka widać, że z olbrzymów brakuje na tej liście jeszcze Krasińskiego, ale jego nie zamierzam wystawiać w najbliższym czasie. Norwid już od czasu studiów wydawał mi się najdziwniejszym i najmniej zrozumiałym z polskich klasyków, a tym samym najbardziej ponętnym. Skąd to zainteresowanie Polską klasyką? - Po pierwsze teksty napisane po polsku mają siłę, których nie ma żadne tłumaczenie. Zrozumiałem to, pracując nad "Fedrą" Racine'a. Tłumaczenie Boya-Żeleńskiego jest eleganckie, ma tempo i rytm, ale nie ma rygoru i surowości francuskiego oryginału. Nie dlatego, że Boy był słabym tłumaczem, ale dlatego, że nie da się wiernie przełożyć formy i treści tłumaczonego dzieła. Dlatego wolę dramaty nietłumaczone. Po dr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Dorota Semenowicz

Data:

31.01.2012

Realizacje repertuarowe