W "Aktorze" Cypriana Norwida, zrealizowanym przez Michała Zadarę w Teatrze Narodowym na Scenie przy Wierzbowej, czytanie tekstu wydaje mi się sprawą podstawową. Gdyby ulec pierwszemu odruchowi, można by uznać, że reżyser czyta Norwida tak, jak Jerzy Stempowski Fredrę. Stempowski wydobywał bezmyślną i pełną samozadowolenia, aż groźną trywialność bohaterów "Pana Jowialskiego", ale ignorował kunszt wierszowanego dialogu. Zadara inaczej, nie lekceważy formy wiersza, po prostu nie wspina się na palce, żeby jej dorównać, co może sprawiać wrażenie, że obniża tonację, trywializuje postaci. Pokazuje miałkich ludzi uwikłanych w miałkie interesy, z pozoru tak miałkich, że nie jesteśmy w stanie przejąć się ruiną hrabiego Jerzego, która doprowadzi do życiowej katastrofy całą jego rodzinę. Nie odbierzemy jako upokorzenia tego, że jedynym sposobem, w jaki hrabia będzie umiał zarobić (niemałe przecież) pieniądze, jest aktorstwo. O jego ama
Tytuł oryginalny
Zadara czyta Norwida
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 4