- Czytana sztuka musi wywołać we mnie jakiś rezonans. Musi mnie intensywnie pociągać, wabić i kusić. I tak się jakoś składa, że te tzw. teksty klasyczne mają dla mnie największą moc przyciągania - mówi DARIUSZ STARCZEWSKI, reżyser "Tramwaju zwanego pożądaniem", przed premierą w Teatrze Bagatela w Krakowie
Darku, to już twoje drugie spotkanie z Tennessy Willimasem. Nie tak dawno reżyserowałeś przecież "Szklaną menażerię". Czy w związku z tym można wysnuć wniosek, że lubisz klasyczne amerykańskie dramaty tego autora? - Nie interesują mnie wyłącznie kanoniczne teksty dramatyczne - mając na uwadze także zrealizowaną przeze mnie "Heddę Gabler" Henryka Ibsena. Raczej bym powiedział, że mam słabość do dobrej literatury teatralnej . Po prostu; czytana sztuka musi wywołać we mnie jakiś rezonans. Musi mnie intensywnie pociągać, wabić i kusić. I tak się jakoś składa, że te tzw. teksty klasyczne mają dla mnie największą moc przyciągania. Pozwoliłbym sobie na następujące uogólnienie. Twórczość Ibsena można porównać do filmów Bergmana, a Williamsa do bardzo dobrego kina hollywoodzkiego. Raz masz ochotę na jedno, czasami na to drugie. Co zatem uwiodło cię w Tramwaju? - Teksty, które egzystują w teatrze przez wiele dziesiątków lat, m