- Po przeszło dwudziestu latach podjęłam decyzję odejścia z Ateneum. To była dla mnie trudna i bolesna decyzja. Zagrałam tam w wielu znakomitych przedstawieniach. Pracowałam też z moim mężem. Dużo pięknych wspomnień, przyjaźni z wybitnymi, starszymi kolegami... Ale nie można być w domu, w którym już cię nie chcą - mówi aktorka MARIA PAKULNIS.
Po dwóch latach od śmierci ukochanego męża, reżysera i aktora Krzysztofa Zaleskiego wróciła na plan serialu "Pierwsza miłość". Gra również tajemniczą gwiazdę w "Miłości nad rozlewiskiem" i jedną z głównych ról w sztuce "Dziewczyny z kalendarza" w Teatrze Komedia. Pięknie się tam rozbiera i odważnie pozuje do zdjęć. Znowu zaczyna czuć, że żyje. Bo mąż nad nią czuwa. Z jakimi uczuciami przyjęła Pani propozycję pozowania nago do zdjęć w sztuce "Dziewczyny z kalendarza" w Teatrze Komedia? - Nie było łatwo, przyznaję. Będzie się pani śmiała, bo najbardziej obawiałam się reakcji syna. Jak to: mama nago?! I rzeczywiście, na początku był zaskoczony, ale kiedy zobaczył nasz, czyli występujących w sztuce wraz ze mną aktorek, plakat, bardzo dyskretny, nie miał nic przeciwko temu. Sztuka cieszy się ogromnym powodzeniem. Jest ciepła, mądra i radosna. Dużo Pani ostatnio pracuje. Wróciła Pani do serialu "Pierwsza miłość". Gra równie