Przedwojenny szlagier (chyba) od drzwi przenosi nas w wyidealizowaną przeszłość, gdzie herbatę pije się z filiżanek i wszystko na pozór ma swój ustalony porządek. Miejsce na Ludowej jest szczególne. Brak kurtyny i już dwie aktorki przyglądają się, jak zajmujemy miejsca. Nie ma kulis, więc aktorzy przefruwają między nami, muskając ubraniami. Zachowują się, jakby nas nie było, ale w pewnym momencie pytają publiczność o godzinę. Przeszłość delikatnie miesza się z teraźniejszością - mowa o zmianie opon zimowych, pojawiają się zwroty typu "obciach" i "drzeć łacha", najmłodsza z sióstr ma na nogach glany, wojskowych poznajemy po ubraniach w kolorze khaki. Wyjątkiem jest Wierszynin w białym oficerskim płaszczu, ale to też w życiu sióstr wyjątkowa postać z wielkiego świata, z utraconego raju Moskwy. Mam wrażenie, że reżyserka, Julia Wiktoriańska, chciała nam pokazać niedojrzałość sióstr, które tylko bawią się w dorosłe życie (babk
Tytuł oryginalny
Zabrakło tatusia
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Wałbrzyski nr 51