"Aida" w reż. Roberto Lagany Manoliego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Warszawska inscenizacja bodaj najpopularniejszej z oper Verdiego jest przedstawieniem niezmiernie efektownym teatralnie. Utrzymane w złoto-błękitnej tonacji obrazy realizowane są z rozmachem i wyobraźnią. Tyle że w tych efektownych obrazach zagubił się bezpowrotnie dramat głównych bohaterów. Było efektownie, ale nic z tego nie wynikało, zabrakło splatających się emocji! Reżyseria tradycyjna, uwzględniająca autorskie didaskalia, ujmuje czytelnością akcji i dramaturgiczną zwartością, ale nie wnosi nic nowego. Nie ustrzegł się też reżyser od kilku wątpliwej jakości pomysłów: pozbawione dramatycznego akcentu pojawianie się posłańca, który śpiewa zwrócony do publiczności, a nie do Faraona, truchcik żołnierzy aresztujących Radamesa, wreszcie odjeżdżające schody w zamurowanej piramidzie i lecące w finale na głowy zamurowanych Aidy i Radamesa płatki kwiatów, sypanych przez pogrążoną w rozpaczy Amneris. Natomiast trzeba przyznać, że duże