"Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Tę sztukę można grać tylko wówczas, gdy ma się koncertową obsadę. Teatr Jaracza taką ma. "Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" Tennessee Williamsa to ponad pół wieku scenicznego oraz filmowego życia i wieczna aktualność - coś z gorzkiej prawdy Czechowa i freudowskiego odkrywania tajemnic ludzkiej natury - solowe partie, które muszą się złożyć na zbiorową siłę rażenia. I tak dzieje się w spektaklu wyreżyserowanym przez Małgorzatę Bogajewską. Rodzinne spotkanie na 65. urodzinach ojca, bogatego plantatora, nieświadomego swej śmiertelnej choroby, zmienia się w piekło rozliczeń, oskarżeń i oczekiwań. Jest przeraźliwie i bywa śmiesznie. Sposób wykreowania urodzinowego przyjęcia, wprowadzenie do akcji czwórki świetnie spisujących się małolatów i niemowlaka, za którego skutecznie zamęt wprowadza Służąca (Milena Lisiecka z niczego zrobiła zgrabny epizod), uświadamia, jak blisko od tragedii do farsy. Rodzina - dwóch synów z ż