EN

26.03.2008 Wersja do druku

Zabłysło

Żydowskie Święto Purim, Wielka Środa w Kościele Rzymsko-Katolickim, w Prawosławnym ledwie rozpoczęty Wielki Post - wydawałoby się, że dla Homo Religiosus wyżej wymienionych wyznań nie może być gorszego pomysłu na spędzenie tego czasu jak wieczór w teatrze. Premiera "Goga i Magoga", która odbyła się w Teatrze Norwida 19 marca w teatralnej kawiarni jest tej opinii żywym zaprzeczeniem - pisze do e-teatru Katarzyna Sawczuk.

Był to teatr - nie teatr, przedstawienie - nie przedstawienie, kawiarnia - nie kawiarnia. Zamiast sceny, kostiumów, scenografii, charakteryzacji, czterech panów jakby prywatnie ze sterty papierów oraz własnej pamięci odczytujących - opowiadających (chwilami tylko z użyciem odrobinę bardziej aktorskich środków wyrazu niż poprawna dykcja) fragmenty znakomitej książki Martina Bubera. Zamiast fabuły, dopieszczonej formy, teatralnego sztafażu - urywki tekstu bardziej pomieszane niż powiązane, podane jak słuchowisko, w którym na plan pierwszy wysuwa się raz pełne znaczeń słowo, raz dźwięk - fortepianu bądź ludzkich głosów tworzących chóralno-recytatorski utwór. Zamiast kawiarni wypełnionej zwykle zdawałoby się podobnym lecz jakże innym gwarem i popularną rozrywkową muzyką - intymna, prawie domowa aranżacja przestrzeni, w której każdy może zająć najbardziej odpowiadające mu miejsce i śledzić spektakl tak, jak zwykł przysłuchiwać się i przy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Katarzyna Sawczuk

Data:

26.03.2008

Realizacje repertuarowe