Na zegarze była już godzina 19, a przed wejściem do teatru długa czekała jeszcze kolejka widzów. Dyrektor Eugeniusz Korin stał przy drzwiach w otoczeniu aktorów, witał gości i każdy z widzów, a nie tylko wojewoda, miał tu okazję indywidualnie przeciąć wstęgę, otwierając tym samym, po generalnej przebudowie, Teatr Nowy. Ale wchodząc tu nie przypuszczał zapewne, że nie opuści go przed godziną 23. Na otwarcie nowego Nowego Eugeniusz Korin wybrał nie graną w Polsce po wojnie rzecz jasna amerykańską, - zgodnie z duchem czasu - sztukę Elmera Rice'a "Maszyna do liczenia". W lekturze wydała mi się ona intrygującą w samym swym widzeniu świata, a równocześnie nazbyt szara i ponura, kreśląc nam obraz zdehumanizowanego świata, w którym automat zastępuje człowieka, obiera mu osobowość i wolność, a strach przed bezrobociem pozbawia go całej radości życia. W latach PRL teatry obowiązkowo powinny były grać "Maszynę", bo nikt inn
Tytuł oryginalny
Zabił szefa na inaugurację
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 262