"Rzeźnia" Sławomira Mrożka w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Sylwia Krasnodębska w Gazecie Polskiej.
"Rzeźnia" Sławomira Mrożka w reżyserii Artura Tyszkiewicza w warszawskim teatrze Ateneum intrygująco pokazuje dramatyczny proces oczyszczania życia z kultury i sztuki. Przekaz jakże aktualny i dziś. Szkoda tylko, że choć spektakl bawi nas kolejnymi odsłonami pięknych w obrazku scen, nie ma spójnoci narracji. Teledyskowa wręcz konwencja jest bardzo wygodna dla oddania abstrakcyjności sytuacji bohaterów. Spektakl jednak nie chwyta za gardło i nie wciska w fotel. Historia nie wciąga. Jest tylko albo aż ładnie opakowana. Rwanie dramaturgii można wybaczyć, o ile jest to zabieg celowy oraz uzasadniony, czyli taki, który przynosi widzowi korzyć. Jako wartość dodaną. Niewykluczone, że tak właśnie się tu dzieje. Spektakl jest przecież włanie o tym, że odchodzimy od kultury wysokiej, a głębokie treści wypierane są przez prymitywne zaspokajanie instynktów. Ale usprawiedliwienie dla wyboru teledyskowej formy nie jest tu takie oczywist