Pięćdziesiąt minut patrzenia na to, jak w pozornie normalnej rodzinie rodzi się patologia - o spektaklu "111" w reż. Tomasza Mana w Teatrze im. Horzycy w Toruniu pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.
Ascetyczna scenografia, zdystansowane aktorstwo, nieskomplikowana muzyka. Prostota środków wyrazu przeciwstawiona psychologicznej głębi tekstu. "111" Tomasza Mana w reżyserii autora, to bezuczuciowy wulkan emocji, podawanych widzom w prosty, wręcz reporterski sposób. Bez zbędnych ozdobników, kiczowatych trików teatralnych, przerysowanej ekspresji. Chwytny temat z pierwszych stron gazet, głównych wiadomości - tak łatwy do przejaskrawionego ujęcia, łapiącego za serce tandetą łzawych zwierzeń, zostaje przedstawiony w nieefekciarski, choć efektowny sposób. Poprzez budowanie napięcia w ciałach aktorów i niezwykłą dramaturgię tekstu. Wiemy, co autor miał na myśli, a jego myśli sięgają głęboko - w podświadomość, do wnętrza tkanki społecznej, do jądra rodziny, celują w sam środek człowieczeństwa. Spektakl staje się próbą odpowiedzenia na odwieczne pytanie: jak rodzi się zło? Czarna sala małej sceny teatru Horzycy - przestrzeń gry, przełama