"Diabelski młyn" w reż. Andrzeja Dopierały w Teatrze Bez Sceny w Katowicach. Pisze Ewa Drab na Portalu Katowickim.
W życiu nie tylko wzloty i upadki kształtują się na wzór szalonego wykresu, pętli i pagórków trasy rollercoastera lub zjazdów i wjazdów na diabelskim młynie. Prawdziwy młyn dotyczy również percepcji wydarzeń, które następują po sobie w rytmie określonym porządkiem codzienności, ale nieprzewidywalnie i zaskakująco, jeśli chcieć określić ich charakter. Wówczas okazuje się, że przyjemność potrafi przeobrazić się w poczucie winy, błahostka stać się rzeczą wielkiej wagi, a zachwyt nad chwilą zabrać człowieka w gorzką podróż po krajobrazie przykrych wspomnień. Relacje międzyludzkie mogą przedzierżgnąć się w okamgnieniu w farsę lub tragedię, a nawet zostać urwane tak szybko, jak kończy się skok adrenaliny po przejażdżce kolejką górską. Nigdy nie można przestać się starać, odpuścić, zapomnieć. Wcześniej czy później nieobliczalność ludzkiego życia dopadnie każdego. O szaleństwach egzystencji sztukę napisał francus