EN

10.06.1968 Wersja do druku

Zabawa z Fredrą

NIGDY nie onieśmielała mnie klasyka. Nie sądzę też, by trzeba było traktować dzie­ła naszych klasyków, jak mu­zealne zabytki, gdzie każde sło­wo jest święte, a nawet nie wiadomo, czy wolno otrzepać te inkunabuły z kurzu stuleci. I dlatego nie przerażał mnie nigdy żaden zabieg reżyserski, zmie­rzający do ożywienia dzieła kla­syka i zbliżenia go do naszych odczuć i doznań. Decyduje tu wynik. Skoro przedstawienie jest żywe i zabawne, skoro dzie­ło klasyka żyje na scenie i cie­szy znowu po latach widzów - wszystko jest w porządku i nie widzę powodu, by łamać ręce i drzeć szaty w rzekomej obronie mistrza. I dlatego oklaskiwałem przed­stawienie "Dam i huzarów" u Hanuszkiewicza. Obszedł on się z tekstem Fredry dość dowolnie i frywolnie. Ale któż to był ten pan Fredro? To przecież żołnierz napoleoński, szlachcic zawadiac­ki i wesoły, autor "Męża i żo­ny" oraz wielu mniej lub więcej znanych wierszyków, które mło­dzież polska o

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zabawa z Fredrą

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu

Autor:

Roman Szydłowski

Data:

10.06.1968

Realizacje repertuarowe