"Prapremiera dreszczowca" Henry'ego Lewisa, Jonathana Sayera i Henry'ego Shieldsa w reż. Grzegorza Warchoła w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Ma być sensacyjnie, a tymczasem wszystko się sypie. Zgodnie z założeniem repertuarowym Och-Teatru, w letnie upalne miesiące scena Krystyny Jandy i Marii Seweryn ma dostarczać widzom rozrywki. "Prapremiera dreszczowca" jest tego potwierdzeniem, ale jak zawsze to, co jednych bawi, innych niekoniecznie. W "Prapremierze" wszystko jest na niby. Także teatr. Bo nie jest to teatr z prawdziwego zdarzenia. Za to na serio traktują tę zabawę aktorzy amatorzy. Wiem, z jakim zaangażowaniem przeżywałam każdą premierę teatru, który prowadził mój tata. Pamiętam, ile pomysłów, twórczych inicjatyw wnosił! Nasza wspaniała księgowa grająca główną rolę w "Moralności pani Dulskiej" mogła mierzyć się z Ireną Kwiatkowska. A jak zadziwił mnie tata, z zawodu aptekarz, gdy chcąc osiągnąć złudzenie budzącego się poranka, wykonał opornicę ze zwykłego wiadra i osiągnął perfekcyjny efekt. Niech żyje teatr amatorski! Tak więc trudno się dziwić, że uczestnicy K�