EN

24.06.1972 Wersja do druku

Zabawa w Makbeta

Ionesco ciągle w dobrej for­mie. Mimo przekroczonej sześćdziesiątki, mimo laurów akademickich, mimo że to już trzydziesta jego sztuka, a two­rzyć zaczął późno, bo po czter­dziestce. Można mieć do nie­go różne zastrzeżenia, ale jed­no jest pewne: umie pisać dla sceny. To prawda niepodwa­żalna. Dowodem tego także "Macbett". Ionesco poszedł tu - po raz pierwszy w swej twórczości - za modą współ­czesnego trawestowania kla­syków. Tak poczynali sobie Durrenmatt ze Strindbergiem i Szekspirem, Bond z "Królem Learem"', jeszcze można by przytoczyć inne przykłady. Ionesco dodał Makbetowi jed­no t - i dramat Szekspira zamienił w komedię, parodię, zabawę. Śmieje się z tego wszystkiego, choć w śmiechu tym są sztylety - żeby użyć określenia szekspirowskiego. "Macbett" ma w sobie coś z pierwszych sztuk autora "Łysej śpiewaczki", tych naj­lepszych, które wykpiwały absurdy życia codziennego i coś z tych późniejszych, ob­ciążonych ideolo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zabawa w Makbeta

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 150

Autor:

August Grodzicki

Data:

24.06.1972

Realizacje repertuarowe