"Bullerbyn. O tym, jak dzieci domowym sposobem zrobiły sobie las i co z niego wyrosło" w rez. Anny Smolar w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Anita Dmitruczuk w Gazecie Wyborczej - Opole.
Bullerbyn w Kochanowskim jest światem postekologicznym. A rzeczywistość z książek Lindgren jest tak odległa, że dzieci mogą się co najwyżej "w Bullerbyn bawić". Dla części widzów "Dzieci z Bullerbyn" są pewnie kultową książką dzieciństwa, dla innych po prostu lekturą obowiązkową, czymś co się przeczytało, bo tak trzeba było, a potem zapomniało i tyle. Jedni i drudzy na pewno nie mogą się spodziewać, że idąc samemu, albo zabierając własne pociechy na przedstawienie w Kochanowskim zobaczą inscenizację książki Astrid Lindgren. Ale rozczarowani na pewno nie będą. Ani jedni ani drudzy. Bo na scenie Kochanowskiego nie ma dzieci z Bullerbyn. Jest tylko zabawa "w dzieci z Bullerbyn". Dzięki temu w przedstawieniu jest wszystko, za co można kochać książkę Lindgren, a jednocześnie cała historia jest zupełnie świeża. Bo oto dzieci z jakiegoś postekologicznego świata (w którym nie ma ani lasu, ani zwierząt, a oszczędzanie wody jes