Gdy wchodzimy na widownię Muzeum Powstania Warszawskiego, mamy przed sobą salę gimnastyczną otoczoną szklanymi ścianami. Na leżących na podłodze materacach odbywa się właśnie gimnastyka. Pięć kobiet i pięciu mężczyzn w białych bieliźnianych majtkach i podkoszulkach (wszyscy wyglądają jednakowo, bez podziału na płeć) ćwiczą różne pozy, układy gimnastyczne. A to podskakują, a to kręcą stopą, a to drapią się po pośladku, raz lewym, raz prawym, itd., itd. Do gimnastyki przygrywa im muzyka. Dość prymitywna i tak głośna, że trudno nie zwrócić na nią uwagi. Zespół muzyczny The Natural Born Chillers też ciekawie ubrany: na białych marynarkach czerwone plamy krwi, namalowane fosforyzującą farbą. Krótko mówiąc, panowie wyjęci wprost z horroru. W miarę upływu czasu, gdy wykonawcy biegają na oślep, z szybkością wręcz olimpijską (co trzeba docenić, bo na tych materacach nie jest to łatwe), a później bawią się w b
Tytuł oryginalny
Zabawa w berka czyli rzecz o Powstaniu
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasz Dziennik nr 181