Trupa teatralna ze stolicy wyruszyła w objazd po Polsce ze spektaklem "Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana" pod koniec października. Do połowy grudnia odbyła pięć podróży. Odwiedziła kolejno: Będzin, Bydgoszcz, Gdańsk, Opole i Białystok. Wszędzie zatrzymywała się na tydzień. Tymczasem dla mieszkańców tych miast przewidziano tylko dwa spektakle. Co aktorzy robili przez resztę dni? Codziennie o poranku wsiadali w busa i jechali do oddalonej o kilka lub kilkadziesiąt kilometrów miejscowości, gdzie w szkole zabierali uczniów i nauczycieli na "Teatralny Plac Zabaw..." - pisze Katarzyna Piwońska w Kulturze Enter.
Teatr w szkole? Nic nowego. Polskę przemierzają bardziej i mniej profesjonalne grupy proponujące zagranie przedstawienia na szkolnym korytarzu lub w sali gimnastycznej. Recepta na spektakl: dwoje-troje aktorów, scenariusz na podstawie bajki lub lektury (najlepiej taki "do śmiechu"), parawan z kilkoma prospektami oraz walizka, która zmieści to wszystko i pozwoli łatwo przemieszczać się między szkołami. Niestety: nauczyciele i dyrektorzy narzekają, że w przypadku wielu zespołów jakość artystyczna pozostawia wiele do życzenia. W efekcie zamiast przyczyniać się do lepszej edukacji teatralnej uczniów - zwyczajnie psują teatrowi opinię. Tę nadszarpniętą reputację ma naprawić projekt "Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana" przygotowany w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego[1]. Jego podstawowym założeniem, utrzymanym w duchu pedagogiki teatru, jest wyjście z teatrem poza krąg ludzi mających łatwy dostęp do niego. Twórcy zwracają się ze swoją spe