"Twój, twoja, twoje" w reż. Moniki Pęcikiewicz w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.
Teatr Polski gra teraz przede wszystkim sztuki polskie i obce współczesne. A jego dyrektor, Paweł Szkotak, przyjął przy tym zasadę, że jedna z nich w sezonie koniecznie musi być prapremierą. I oto właśnie na afisze sceny w Malarni weszła sztuka młodego scenarzysty i dziennikarza telewizyjnego Przemysława Nowakowskiego pod nieco dziwnym tytułem "Twój, twoja twoje" w reżyserii Moniki Pęcikiewicz. W pierwszych swych scenach przedstawienie, szczerze mówiąc, nie zapowiada się najlepiej. Na widowni jest bardzo ciasno, wolna przestrzeń do gry niebezpiecznie zacieśnia się, a dwa puste krzesła pod gołą ścianą, zdają się zapowiadać raczej jakąś próbę czytaną. I rzeczywiście tak to się zaczyna. On i Ona piszą listy do siebie. On, dobrze płatny urzędnik bankowy, wybiera wolność od żony i dzieci, ucieka z domu, żywi się byle czym, przebywa w gronie filozofujących podobnie jak on na temat życia, meneli. I pisze listy. Ona, dzieli się z nim listownie