"W krainie czarodziejskiego fletu" w reż. Beaty Redo-Dobber w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Premiera na małej scenie Opery Narodowej jest wyjątkowo udaną próbą przeróbki poważnego dzieła tak, by bawiło małego widza. Dla odbiorcy wychowanego na grach komputerowych i kreskówkach "Czarodziejski flet" Mozarta został poddany eksperymentowi. Z oryginalnego dzieła autor pomysłu Ryszard Karczykowski wyciął ponad połowę muzyki. To, co zostawił, pokazuje urok melodii Mozarta, a zwłaszcza specyfikę opery, w której bohaterowie opowiadają o swych przeżyciach, śpiewając. Muzyka bywa w tym widowisku bardziej interesująca niż napisane na nowo dialogi, obciążone nadmierną dawką informacji. Widowisko "W krainie czarodziejskiego fletu" jest nie tyle adaptacją libretta, ile pogadanką o tajnikach teatru, opery i muzyki. Szczęśliwie uniknięto nudnego wykładu, mozartowski Papageno, będący narratorem spektaklu, do rozmowy wciąga pozostałych bohaterów Mozarta, a nawet dyrygenta i widzów. A co najważniejsze - przedstawienie ma świetne tempo i ciągle