Wśród toczących się w ostatnich latach dyskusji wokół teatru jednym z najważniejszych tematów jest "teatr zaangażowany". Kwestia politycznego i społecznego powołania teatru podzieliła nie tylko samych twórców, ale ukazała również wyraźne linie podziału wśród krytyków, teatrologów, a przede wszystkim widzów - Dialog drukuje pierwszy z cyklu wykładów Pawła Mościckiego "Teatr społeczny. Konteksty" w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.
Jak zwykle w takich wypadkach, rozwój i zaostrzenie dyskusji powoduje utrwalenie pewnych pojęć i sposobów argumentacji, a przedstawicieli poszczególnych stanowisk utwierdza w ich własnych poglądach, ugruntowując przy tym wizję poglądów oponenta. W związku z tym, że spór o teatr zaangażowany przybiera przewidywalne z góry formy, warto może przyjrzeć się tym dyskusjom trochę z boku, zanalizować pojawiające się w nich argumenty i wnioski, aby uwydatnić ciekawe wątki, jednocześnie ukazując mielizny, stereotypy i nieporozumienia, jakie się w nich pojawiają. 1. Czego w istocie dotyczy zażarty spór o teatr polityczny? Jaki jest centralny punkt niezgody i co decyduje o tym, że występujące w niej obozy nie uwzględniają nawzajem swoich racji? Podstawową opozycją pojawiającą się w tych polemikach nieustannie jest opozycja zaangażowania i autonomii. Zwolennicy teatru politycznego twierdzą, że należy porzucić autonomię sztuki, wyjść z izolacji i