EN

25.11.1998 Wersja do druku

Za tramwajem tramwaj...

Przyciągająca, miła do czytania - z po­duszką pod głową do czytania! - książ­ka Bruno Schulza "Sanatorium Pod Klepsydrą" jest baśniowa, fruwająca ponad światem nas otaczającym, wypełniona czymś, z czym wprost się nie spotykamy. Niekiedy przychodzi to w snach, lub po paru kieliszkach wódki, ale do wódki nie namawiam. Najczęściej bowiem nie po­pycha ona do metafizycznych urojeń, mglistych skojarzeń, lecz do przyziem­nych głupot, a nawet do podziemnych pa­skudztw. Przy czytaniu "Sanatorium Pod Klepsydrą" raczej nie towarzyszy człowie­kowi myślenie, zastanawianie się. Fanta­zyjne pisanie Schulza czyta się jak po­ezję, jak słucha się muzyki. Czy słucha­jąc muzyki (pozdrawiam tarnowskie Cen­trum Paderewskiego i jego dworek w Kąśnej Dolnej!) zagląda sobie człowiek w głowę? Słucha się z ładną bezmyślnością, co nie oznacza, iż nic się nie wsącza czło­wiekowi w duszę... Przeistoczenie takiego poetyckiego, alegorycznego snu pt. "Sana

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Za tramwajem tramwaj...

Źródło:

Materiał nadesłany

Temi nr 47

Autor:

Ryszard Smożewski

Data:

25.11.1998

Realizacje repertuarowe