"Amelka, Bóbr i Król na dachu" w reż. Jacka Malinowskiego w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu. Pisze las [Dorota Wodecka-Lasota] w Gazecie Wyborczej - Opole.
- Podobało ci się? - zapytałam po wyjściu ze spektaklu moją sześcioletnią córkę. Przytaknęła. - Zrozumiałaś coś? - drążyłam dalej. - No... - A co zrozumiałaś? - W zasadzie to niewiele. Opowiedz mi, o czym to było. Więc opowiedziałam, że o Amelce (Beata Gonia-Łozowska), którą porwały wstrętne Fryga (Barbara Lach) i jej córka Mruksa (Aleksandra Mikołajczyk) po to, by była ich Kopciuszkiem. I o piosence Kosa (Tomasz Szczygielski), który wyśpiewał, że o poranku przybędzie Król (Andrzej Szymański), a odjedzie z drugą osobą w koronie. Mruksa miała nadzieję, że sen Kosa odnosi się do jej przyszłości, więc aby pozbyć się konkurentki dla córki, Fryga wysłała Amelkę do ciemnego lasu po miód. Liczyła na to, że w nocy, kiedy dziewczynka będzie w lesie, obudzi się sowa i urwie jej głowę (miałam wielkie opory, kiedy wspominałam ową sowę). Dziewczynka w drodze po miód pomaga potrzebującym - swemu ukochanemu przyjacie