"Białe małżeństwo" w reż. Weroniki Szczawińskiej w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Magdalena Zielonka-Kowalska w Teatrze.
Rafał Węgrzyniak, recenzując w "Teatrze" Białe małżeństwo w reżyserii Krystyny Meissner, napisał, że Tadeusz Różewicz nakłaniał ją do wystawienia swojego dramatu, bo obawiał się, że młodsi reżyserzy zdekonstruują mu utwór. Czy artysta byłby wobec tego zaniepokojony najnowszą inscenizacją tekstu, którą pokazała Weronika Szczawińska? Grudniowa premiera kieleckiego teatru ogromnie się różni od, wcześniejszej zaledwie o trzy miesiące, realizacji wrocławskiej. Przede wszystkim w przedstawieniu zrezygnowano z historycznego tła końca epoki, w jakim umieścił swoich bohaterów Różewicz. Nie ma więc nie tylko biedermeierowskiego, ale w ogóle żadnego saloniku. Nie ma też sypialni, a Paulina i Bianka nie występują ani w zalecanych przez autora zapinanych pod szyją koszulach, ani też w sukniach z przełomu wieków. Biankę oglądamy w obcisłych spodniach i takiej bluzce, a na przykład jej matkę (Joanna Kasperek) w szarej sukni pokrytej białymi,