"Szewc Kopytko i Kaczor Kwak" w reż. Piotra Seweryńskiego w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze Dariusz Pawłowski w Dzienniku Łódzkim.
Ładnie, kolorowo i wesoło jest w łódzkim Teatrze Pinokio na przedstawieniu "Szewc Kopytko i Kaczor Kwak". W dodatku mądrze i z przesłaniem. Poszczególne elementy widowiska są dopracowane i atrakcyjne. Tylko jakoś "wyszła" nieskomplikowana "bajeczka", miast ważnego spektaklu. Kopytko i Kwak to jedne z najbardziej "ogranych" postaci polskiego teatru lalek, trudno więc zaproponować w ich przygodach coś nowego. W "Pinokiu" wprowadzono językowe uwspółcześnienia w rodzaju zwrotów: "gościu", ale zabieg ten od razu stał się anachronizmem, ponieważ dziś dzieciaki używają już zupełnie innych słów. Skoro więc nie udało się pogrzebać w języku, świeżości można było oczekiwać po reżyserii. Lecz tu chyba brakło odwagi. Ograniczyła się ona do skrojenia pojawiających się jedna po drugiej scen-obrazów. Niektórych bardzo ładnych (jak np. scena z "ulatującymi" butami Staruszka), ale dość luźno ze sobą powiązanych, bez silnej linii dramaturgicznej,