"Łaskawość Tytusa" Wolfganga Amadeusza Mozarta w reż. Ivo van Hove w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Renata Popkowicz-Tajchert w Twojej Muzie.
Mozartowska "Łaskawość Tytusa" przez długi czas stanowiła dla odbiorców margines twórczości słynnego salzburczyka. Operowi realizatorzy uważali, że utwór nie dorównuje muzycznie najwybitniejszym dziełom genialnego kompozytora, a libretto jest niedorzeczne. Przez ostatnie dziesięć lat życia Mozart nie napisał żadnej opery seria. Tuż przed śmiercią,, kiedy pracował nad "Czarodziejskim fletem" i "Requiem", otrzymał pilne zamówienie napisania "uroczystej opery" z okazji koronacji Leopolda II na króla czeskiego. Musiał napisać operę w ciągu czterech tygodni do narzuconego rozwlekłego libretta Metastasia, które Caterino Mazzola zręcznie przystosował do założeń kompozytora. Utwór nie spodobał się cesarskiej parze i choć następne przedstawienia zyskały życzliwość publiczności, "Łaskawość Tytusa" nie cieszyła się wzięciem. Chociaż w XVIII w. jej powodzenie rosło i była pierwszą z oper Mozarta, która dotarła do Londynu i nie uległa z