Stali obserwatorzy kaliskiej imprezy dziwili się, gdzie się podziała tradycyjna kaliska widownia. Te zadbane panie, prosto od fryzjera, w wieczorowych kreacjach i prawdziwej biżuterii, eleganccy panowie pod krawatem itd. To dzięki nim Kaliskie Spotkania miały ten niepowtarzalny, lekko snobistyczny klimat. Czyżby tak skutecznie zniechęcił ich ubiegłoroczny festiwal, zdominowany przez spektakle brutalne i pełne negacji? - pisze [BS] Bożena Szal w Ziemi Kaliskiej Gazecie Poznańskiej.
Wyraźnie ubyło też sponsorów. Wierni festiwalowi pozostali jednak Urszula i Sławomir Jakubowscy, którzy wytrwale biegali ze spektaklu na spektakl i wyczekiwali pod drzwiami na rozpoczęcie wiecznie opóźniających się przedstawień, tolerując też lekko rozpanoszoną młodzież która bezceremonialnie zajmowała ich miejsca. Stalin w świątyni Melpomeny Lekkim szokiem dla części festiwalowej widowni mógł być wielki portret Stalina, czerwone gwiazdy i inne symbole tamtej epoki, zdobiące hall kaliskiego teatru w dniu prezentacji kaliskiego spektaklu "Historia komunizmu...". Nie przeraziły one kaliskiego rzeźbiarza Andrzeja Wiesława Oziminy, który tzw. socjalistyczną propagandę wizualną miał okazję dobrze poznać. Artysta, co warto przypomnieć, jest m.in. autorem Statuetki Wojciecha, którą tradycyjnie wręcza się zwycięzcom Kaliskich Spotkań Teatralnych. Teatr pod psem? Na kaliskim festiwalu nagrody otrzymują wyłącznie aktorzy. Tym razem jednak na