EN

6.08.2010 Wersja do druku

Za głosem abstrakcji

Album Krzysztofa Bielińskiego Lupa/Teatr ma urok albumu rodzinnego. Przechodząc od zdjęcia do zdjęcia, rozpoznajemy znajome twarze, dobrze oswojone wnętrza, charakterystyczne, pomazane kredą ściany, okna rzucające niepokojące cienie czy koszmarne niezaścielone łóżka z pożółkłą pościelą. Dramaty rodzinne najczęściej są tu rozgrywane przy długim na całą szerokość sceny stole - ileż razy oglądaliśmy rozsiadającą się za nim teatralną rodzinę Krystiana Lupy? Przedmiotem czy, jak powiedziałby Roland Barthes, spektrum fotografii Bielińskiego jest dobrze nam znany pejzaż wyłaniający się ze spektakli tego reżysera - pisze Paweł Dobrowolski w Teatrze.

Lupa moment rozpoznania wewnętrznego krajobrazu porównał w Utopii i jej mieszkańcach do samolotu lecącego na niebie, który się widzi, ale którego się nie dostrzega. Dopiero jego warkot albo ktoś, kto leży obok na trawie, mówią mi: "Patrz! Leci samolot". "Gdzie?" - pytam, bo dalej nic nie dostrzegam. "Tam" - mówi mi słuch lub ten leżący obok mnie i pokazujący chmurę w kształcie żółwia - "tam, przy nodze żółwia", a ja wołam "Widzę!" I widzę, bo zobaczyłem, choć widziałem go przecież od dawna, bo od dawna patrzyłem na tę część nieba1. Podobnie jest ze spektaklami Lupy. Patrzymy na nie od dawna, jednak dopiero charakterystyczny dźwięk migawki w aparacie Bielińskiego jest nieomylnym znakiem: O, proszę spojrzeć, tutaj! Fotografie teatralne to modelowy przykład ekfrazy. Ilustrują to, co zostało przedstawione przez kogoś innego za pomocą odmiennych środków artystycznego wyrazu. Grecki rzeczownik ekphrasis pochodzi od czasownika phrazei

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Za głosem abstrakcji

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 7/8/2010

Autor:

Paweł Dobrowolski

Data:

06.08.2010