Komedie Aleksandra Fredry należą do żelaznego repertuaru każdego polskiego teatru. Sprawą oczywistą jest fakt, że wystawienie "Zemsty" czy "Ślubów panieńskich" zapewnia komplet na widowni. Z przyjemnością obejrzą przedstawienie wieloletni już wielbiciele komediopisarza, młodzież zaś chętnie zapozna się z lekturą "na żywo". Obok wymienionych przeze mnie dwóch pozycji olbrzymią popularnością cieszą się także "Damy i huzary". Dowcipna opowiastka o tym, jak leciwe panie usiłowały pokonać dzielnych huzarów (na romansowym polu) od dawna bryluje w krajowych, w tym także stołecznych teatrach. Reżyserii tej sztuki w Teatrze Na Woli podjął się Zbigniew Wróbel. Jaki jest tego efekt? Niestety, nie olśniewający. Zadbano o realistyczną stronę spektaklu, podkreślając ją jeszcze - interesującą zresztą - scenografią Michała Czernaewa. W początkowych partiach sztuki po scenie majestatycznie przechadzają się żywe kury, walają skorup
Tytuł oryginalny
Za duży mały realizm
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Ludowy nr 261