XIV Międzynarodowy Festiwal Sztuka Ulicy w Warszawie. Pisze Paulina Wilk w Rzeczpospolitej.
Zakończyła się XIV edycja festiwalu. Tym razem brakowało wielkich emocji. Tylko nieliczne spektakle poruszały. Ale na wszystkich były tłumy. Pierwsi pod sceną, czyli na trawie lub chodniku, pojawiają się doświadczeni bywalcy. Przynoszą karimaty, koce, czasem butelkę wina. Wiedzą, że o dobre miejsce trzeba się postarać nawet godzinę przed spektaklem. Wokół nich szybko rośnie tłum. I napięcie, bo wszyscy chcą widzieć dobrze, ale nikt nie chce ustąpić. - Dziadku, usiądźcie! - krzyczy młody chłopak do starszego pana, który stanął na środku i wszystkim zasłania. Nic z tego. Dopiero po kwadransie mężczyzna, który jest najwyraźniej znudzony przedstawieniem, odchodzi. Ale są i optymistyczne obrazki: wysoki jak topola chłopak wpuszcza przed siebie grupkę niziutkich dziewczyn, ktoś odstępuje kawałek koca albo bierze na barana czyjeś dziecko. Wszyscy czekają na spektakl zaciekawieni, bo trudno przewidzieć, co się wydarzy. Właśnie zask