Jak widać, Czech Petr Zelenka jest nam, Polakom, bardzo potrzebny. Zapraszamy go co tydzień do Polski, sprowadzamy jego filmy, adaptujemy sztuki, ponieważ wyraża za nas to, czego sami nie mamy śmiałości wyrazić. Bo jesteśmy pruderyjni, maryjni i sztywni - pisze Mariusz Szczygieł w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Zelenka portretuje społeczeństwo, w którym ludzie sztucznymi szczękami włożonymi między nogi odgryzają guziki z kanap. Marzą o wysłaniu swojej spermy na Księżyc albo współżyją ze swoimi umywalkami, co zawsze wynika z tęsknoty za lepszym życiem. Naszym marzeniem jest raczej nadanie Księżycowi imienia Mickiewicza albo najlepiej - Piłsudskiego. Podobno wprzeciwieństwiedo innych narodów, które biczują się, by zbawić ludzkość, Czesi biczują się wyłącznie dla hecy. Podświadomie zazdrościmy im tego. Jak i Zelenki, bo każdy naród chciałby mieć swojego Vonneguta. Zelenkość to najciekawsze zapłodnienie, na jakie może pozwolić sobie polskość.